Witam styczniowo :)
Jestem, jestem :)
Po raz pierwszy w tym roku, trochę mi zeszło...
Wpadłam w zimowy sen, jakoś tak zahibernowałam się...
Choróbsko dodatkowo powaliło i nie pozwalało ruszyć ręką ani nogą, ale powoli odpuszcza.
Zdecydowanie wolę letnie miesiące roku, zimę przesypiam...
Co nie znaczy, że jestem zupełnie nieczuła na mroźne piękno :)
Na razie u mnie za oknem świat wygląda tak:
Śniegu trochę jest, ale gałęzie łyse, a ptaszydła niezdecydowane czy drzeć się zimowo czy wiosennie, czy może jeszcze z nutą jesieni w głosie...
Ale mam też widoczki zimowe w ciut innym klimacie...
Odkurzyłam kilka fotek z zimy w innym niż teraz wydaniu: